Sam tytuł mówi o sobie dużo. Co to jest życie? Czy ono zawsze tak cholernie boli? Zawsze przynosi tyle smutku i czy jest w nim radość?
Wczoraj byłam na Pasterce, szłam do Kościoła i myślałam, 'ale by było fajnie jakbym go spotkała' - głupia, nie miałam o czym myśleć.
Wczoraj byłam na Pasterce, i było pięknie, no prawie. Ozdoby Świąteczne dawały urok, zapach choinek, piękne kazanie Księdza Marka, kolędowanie, One Direction siedzące ze mną w ławce, no do czasu, bo jakaś pani przyszła i ich zgniotła -.- musieliśmy wynosić Nialla z Kościoła, bo biedak zasnął.
Wszystko było w porządku, do póki nie musiałam iść do Komunii, cieszyłam się, że przyjmę Pana Jezusa w ten wyjątkowy dzień, ale pewien człowiek musiał być na Pasterce on ... musiał. Kiedy wracałam do ławki, stanęłam z nim oko w oko, popatrzył na mnie tym swoim oczami... Ubrany w garnitur, grzecznie się odsunął, aby spokojnie przeszła. Czekałam na taki moment tak długo, więc czemu cała się trzęsłam? Czemu ryczałam gdy wróciłam w Komunii? Czemu po moim zimnym policzku spływały tak liczne łzy?! Czemu?...
I dziękuję Bogu, że nie było wtedy ze mną moich przyjaciół, że nie widzieli mnie w tym stanie, nie wiedzieli w takiej rozsypce.
<Na dziś>
Mój sposób na doła? Rock, pepsi, zdjęcia One Direction i książka Harry Potter.
Ludzie są jak lampki na choince... raz świecą najjaśniej jak potrafią, innym razem, po prostu gasną.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz